W tym miesiącu zima już odpuściła. Burze śnieżne są niegroźne, oraz rzadko kiedy występują. Zaczyna się ocieplać, w niektórych miejscach śnieg topnieje, a na drzewach widywano pąki młodych liści. Częściej będziecie mogli widywać deszcz, albowiem jego opady będą występowały w całych krainach Arokai do końca stycznia. Letnie ptaki wracają, a borsuki budzą się ze snu, to również czas narodzin zwierząt kopytnych, więc jedzenia będzie pod dostatkiem. |
Administrator
Rwąca, szeroka rzeka ukryta pośród lasów i dużych skalnych półek w których głębi znajdują się pieczary.
Offline
Remate weszła na ten teren i zatrzymała się na skraju lasu. Obok niej płynęła rwąca rzeka, a wszędzie rosła zielona trawa. Nieoczekiwanie niebo z błękitnego zmieniło barwę na szarą, a w oddali usłyszała pierwszy grzmot. Właśnie zaczęły dosięgać ją pierwsze krople deszczu, nie chciała zmoknąć więc zaczęła rozglądać się za jakimś schronieniem. Zauważyła dość sporą jaskinie, więc od razu podbiegła i spróbowała wspiąć się po skalnych półkach by dojść do celu. Raz prawie spadła ale udało jej się zachować równowagę. Jaskinia nie była zbyt wysoko położona więc szybko się wspięła. Gdy była na miejscu położyła się przy ścianie jaskini. Obserwowała pioruny, a w głowie tworzyła sobie mapę poznanych do tej pory terenów.
Offline
Truchtem wkroczyła na tereny, w których płynęła duża, rwąca rzeka. Pogoda nie dopisywała, spojrzała z rozdrażnieniem na niebo, a potem na otaczający ją świat, tak jakby to jego winiła za wszystko. Skierowała swe kroki do jaskini, nie zamierzała moknąć na zewnątrz. Szybko do niej dotarła, a gdy tam weszła zauważyła białą klacz, która leżała przy ścianie. Stała w wejściu jaskini i zaczęła warczeć, ukazując kły, widziała w koniu potencjalną zdobycz.
Offline
Gdy do jaskini wszedł wilk, wstała i z irytacją spojrzała na nowo przybyłą gdy ta zaczęła warczeć i pokazywać kły. W razie ataku była gotowa stanąć do obrony, w ostateczności mogła uciec.
- Masz jakiś problem? -Rzuciła w stronę psowatego.
Offline
Umilkła, lekko zmieszana. Sądziła, że klacz była jedna z tych niemych, głupich istot, a tutaj niespodzianka. I z posiłku nici, gdyż Snorri nie umiała polować na stworzenia, które mówią tym samym językiem niż ona.
- Teraz już nie - burknęła rozdrażniona, zrezygnowana.
Offline
Spojrzała lekko zdziwiona na białą waderę. Najpierw myślała że zamierza ją zaatakować, cóż miła niespodzianka.
-Nie chciałbym się narzucać, ale jak Cię zwą? Ja jestem Remate.- Burza chyba wcale nie zamierzała się prędko skończyć, słyszała błyskawice oraz szum drzew jaki wydają wyginane pod naporem wiatru.
Offline
- Snorri. - Odpowiedziała krótko. Położyła się wlepiając wzrok w Remate, jednocześnie rozmyślała o tym kiedy wichura wreszcie ustanie i będzie mogła gdzieś iść zapolować, czuła głód.
Offline
Po odpowiedzi Snorri, położyła się z powrotem przy ścianie jaskini. Nie chciała być nachalna, a wadera nie wydawała się za bardzo skora do rozmowy. Przez jakiś czas oglądała pioruny, potem zapadła w płytki sen.
Offline
Przemierzał rozległe tereny podróżując za niesfornym lwem, jednakże trop go zmylił i był w nieznanym mu miejscu. Panowała wichura, jego grube futro przemokło do suchej nitki, a on sam nie był zadowolony z tego powodu. Czuły węch wychwycił woń konia i wilka, od razu ruszył w ich stronę. Zwierzęta głupie nie są, na pewno znalazły schronienie i... faktycznie.
Wszedł do jaskini, skinął waderze nieznacznie łbem, natomiast na śpiącą klacz rzucił ponure spojrzenie.
Otrzepał się z wody, położył pod ścianą i zaczął wylizywać łapy w oczekiwaniu na ustanie wichury. Nie miał tendencji do wszczynania rozmów z obcymi mu istotami, więc nawet teraz nie pisnął słowem, o ile oni w ogóle rozumieją czym jest mowa.
Offline